Katecheza VII
.
Życie sakramentalne źródłem
nadziei
Streszczenie. Katecheza VII. Ks. Jan
Orzeszyna
Życie sakramentalne źródłem nadziei
Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia, że źródłem nadziei jest pokładanie
ufności w obietnicach Chrystusa i opieranie się nie na swoich siłach, ale na
„pomocy łaski Ducha Świętego”. Źródłem chrześcijańskiej nadziei jest Chrystus
obecny w swoim Kościele. 1. Sakramentalne obdarowanie nadzieją Wszystkie
sakramenty ożywiają chrześcijańską nadzieję, która, jak poucza św. Paweł
„zawieść nie może”(Rz 5,5), co oznacza dosłownie, że nadzieja nikogo nie
zawstydzi i nie rozczaruje. Sakramenty można przyporządkować najważniejszym
wydarzeniom w życiu człowieka. Ich liczba „siedem” oznaczająca pewną całość
wskazuje, że Chrystus obecny w nich pragnie towarzyszyć człowiekowi przez
całe jego życie. Człowiek przyjmujący sakramenty święte nigdy nie jest sam.
Jest z nim Chrystus – Nadzieja ludzkości. Trudno wyobrazić sobie życie
chrześcijańskie bez życia sakramentalnego, bez nadziei, którą one niosą.
Sakrament chrztu świętego jest podstawowym źródłem chrześcijańskiej nadziei.
W nim człowiek staje się dzieckiem Bożym, „nowym stworzeniem”. Następnie w
sakramencie bierzmowania otrzymuje umocnienie, przez obdarowanie Duchem
Świętym. Eucharystia jest zjednoczeniem z samym Chrystusem, żyjącym realnie i
substancjalnie w postaciach Eucharystycznych. Gdy człowiek po chrzcie świętym
popełnia grzech śmiertelny, nadzieja nie gaśnie. Jest szansa powrotu do stanu
łaski uświęcającej w sakramencie pokuty. Kiedy przyjdzie ciężka choroba lub
inne dolegliwości związane z wiekiem, dzięki sakramentowi namaszczenia
chorych jest nadzieja, że nie będzie się samemu w tym trudnym okresie życia,
ale będzie blisko Chrystus ze swoją łaską uzdrowienia duszy, a może i ciała.
Ten kto jest wybrany przez Boga, do specjalnej służby w Kościele, jako
diakon, kapłan lub biskup, otrzymuje nadprzyrodzony dar Boży do wypełnienia
swego zadania w sakramencie kapłaństwa. Natomiast w sakramencie małżeństwa
młoda para zostaje obdarzona obietnicą, że miłość Boża będzie działać w ich
wzajemnej miłości. Ta obietnica ożywia ich nadzieję na pokonanie wraz z
Chrystusem wszystkich trudności na drodze realizacji powołania. 2.
Sakramentalne wezwanie do trwania w nadziei Jeśli mówi się, że sakramenty są
źródłem nadziei, to w tym znaczeniu, że ta nadzieja nie tyle jest zawarta w
obdarowaniu, ile w aktywnym realizowaniu zadania, które wyznacza dany
sakrament. Sakramenty o tyle staną się źródłem nadziei w życiu
chrześcijanina, o ile będą rozumiane jako dar zobowiązujący. W sakramentach
Chrystus wyznacza przyjmującemu je konkretne zadanie do spełnienia. Sakrament
chrztu wyznacza zadanie na całe życie. Można je zamknąć w zdaniu: przez całe
życie masz żyć jak człowiek ochrzczony. Chrzest nie może być w twoim życiu
tylko wydarzeniem historycznym. Z kolei sakrament bierzmowania zobowiązuje do
wzięcia na własne barki odpowiedzialności za rozwój życia chrześcijańskiego.
Dorastający młody człowiek jest tak przygotowany do bierzmowania, że odtąd
już sam, bez napomnień rodziców rozumie, dlaczego trzeba się modlić, chodzić
na Mszę Świętą, do spowiedzi i Komunii Świętej oraz żyć według zasad
moralności chrześcijańskiej. Najświętszy Sakrament nie może być
przygotowaniem dziecka do rodzinnej uroczystości pierwszej Komunii Świętej
połączonej z prezentami. To takie uformowanie sumienia dziecka, by
zapamiętało na całe życie słowa Pana Jezusa: „Kto spożywa moje Ciało i Krew
moją pije, twa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56). Sakrament pokuty, który daje
odpuszczenie grzechów, zobowiązuje do tego, aby być w świecie świadkiem
Bożego Miłosierdzia i aby każda spowiedź była nie tylko pozbywaniem się
grzechów, ale wezwaniem, by wzrastać w doskonałości. Wielkim dobrodziejstwem
jest sakrament namaszczenia chorych. Nic bowiem tak nie ożywia nadziei jak
spotkanie w bolesnym momencie życia z Chrystusem, który jest Lekarzem duszy i
ciała. Sakrament ten zobowiązuje chorego, aby sam poprosił o jego przyjęcie i
przygotował się wewnętrznie, by móc go owocnie przyjąć. Przez sakrament
kapłaństwa sam Chrystus konsekruje tych, których wcześniej wybrał i powołał.
I uzdalnia ich do tego, aby On sam, mógł przez nich działać i przez ich usta
wypowiadać swoje słowa: „To jest Ciało moje […] to jest Kielich Krwi mojej
[…] Ja odpuszczam tobie grzechy”. Sakrament ten zobowiązuje kapłana do
stawania się, coraz bardziej, dzień po dniu sacerdos alter Christus- „kapłan
drugim Chrystusem”. I w końcu sakrament małżeństwa. Mężczyzna i kobieta jako
mąż i żona są powołani przez Stwórcę, aby tu na ziemi współuczestniczyli w
dziele stwórczym samego Boga. Sakrament ten zobowiązuje małżonków, aby dzień
po dniu wzrastali w miłości wzajemnej i mieli świadomość, jak podniosłym
zaszczytem jest dzieło prokreacji. Dar sakramentu małżeństwa umacnia nadzieję
małżonków, że nie są sami, ale że jest obecny z nimi Ten, który powołał ich
do bycia mężem i żoną, ojcem i matką. Można stwierdzić, że we wszystkich
siedmiu sakramentach widać wyraźnie, jak przyczyniają się one do wzrostu w
chrześcijańskiej nadziei. |
Katecheza VIII
Działanie i cierpienie
drogą nadziei.
Streszczenie. Katecheza VIII. Ks.
Wojciech Kućko.
Nadzieja jest cnotą teologalną, która ukierunkowuje działanie człowieka na przyszłe dobra, jakie zostały mu obiecane przez Boga. Piękny wykład o nadziei pozostawił papież Benedykt XVI w encyklice Spe salvi z 2007 r. Przypomina w niej, że w naszym życiu istnieją różne małe nadzieje, związane z codziennymi zajęciami i obowiązkami. Obok nich jest także nadzieja wielka, ważna i istotna dla naszego życia chrześcijańskiego. Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje „aż do końca”, do ostatecznego „wykonało się!” (por. J 13, 1; 19,30). Taką wielką nadzieją dla nas jest Jezus, który jest zawsze nowym życiem, nową i nieskończoną nadzieją. Papież Benedykt XVI opisuje także różne „miejsca” uczenia się nadziei. Na pierwszy plan wysuwa się rozważanie o modlitwie jako „szkole nadziei”, zaraz po niej wskazuje na „działanie i cierpienie jako miejsca uczenia się nadziei”. W jaki sposób te rzeczywistości mogą być dla nas szkołą nadziei? Po pierwsze, „każde prawe działanie człowieka jest czynną nadzieją”. Każdy człowiek w mniejszym lub większym zakresie angażuje się w swoje obowiązki, które służą nie tylko jego osobistemu dobru, ale także pomnażają dobro wspólne. W tych działaniach nierzadko może brakować sił, zaangażowania, motywacji, a ostatecznie nadziei na ich powodzenie i dobre skutki. Dlatego z pomocą przychodzi nadzieja chrześcijańska, która otwiera zupełnie nowe perspektywy na nasze ludzkie działanie. Możemy otworzyć samych siebie i świat, aby wkroczył Bóg: Bóg prawdy, miłości i dobra. Po drugie, specyficzną szkołą nadziei okazuje się cierpienie. „Tajemnica nieprawości”, która dotyka ludzkość, powraca ciągle w wojnach, okrucieństwach, terroryzmie, ale także w nienawiści, cierpieniu niewinnych ofiar, chorobach dzieci i śmierci, która nie zna litości dla czasu ani wieku. W tym kontekście powraca temat nadziei chrześcijańskiej, która dawała milionom ludzi moc w wytrwaniu ogromnych przeciwności, związanych z wojną, prześladowaniami, torturami i śmiercią na frontach, obozach koncentracyjnych, gułagach czy śniegach Syberii. Papież Benedykt XVI podkreśla, że chodzi o nadzieję, która dodaje nam odwagi, byśmy stanęli po stronie dobra również tam, gdzie wydaje się, że to beznadziejne, ze świadomością, że w historii moc grzechu pozostaje ciągle straszną teraźniejszością. Przykładem takiego rozumienia nadziei są męczennicy, którzy niewątpliwie są świadkami wiary i nadziei chrześcijańskiej. Nadzieja jest ufnym oczekiwaniem błogosławieństwa Bożego i uszczęśliwiającego oglądania Boga; jest także lękiem przed obrażeniem miłości Bożej i spowodowaniem kary. Po trzecie, nadzieję należy rozważać także jako postawę człowieka w odniesieniu do cierpiącego i prześladowanego. Benedykt XVI stwierdza: „Społeczeństwo, które nie jest w stanie zaakceptować cierpiących ani im pomóc i mocą współczucia współuczestniczyć w cierpieniu, również duchowo, jest społeczeństwem okrutnym i nieludzkim”. Poprzez cierpienie w piękny sposób wyraża się człowieczeństwo, bowiem człowiek jest w stanie dostrzec i przeżywać z drugim jego smutek, zakłopotanie, to wszystko, co wiąże się z cierpieniem. Św. Bernard z Clairvaux jest autorem głębokiej myśli: „Bóg nie może cierpieć, ale może współcierpieć”. Bóg wszedł w ludzkie cierpienie, bo sam stał się Człowiekiem, by naprawdę współcierpieć z ludźmi. Dlatego ciągle potrzebujemy ludzi wrażliwych na ludzkie cierpienie, oddanych chorym w szpitalach, hospicjach, domach opieki, w tylu miejscach, gdzie ludzie proszą o obecność, wsparcie, dobre słowo, poświęcony czas. |